wtorek, 22 stycznia 2013

Zawsze możesz na mnie liczyć.


Weszłam do domu, koło matki siedział ojciec, widziałam, że jest na mnie zły. 
~ Gdzieś Ty do cholery była?!
~ Mówiłam Ci przecież że jestem na obiedzie - westchnęłam.
~ A nie kazałem Ci od razu wracać? - burknął podchodząc do mnie.
~ To miałam siedzieć cały czas głodna? Weź pomyśl.
~ Nie zapominaj młoda damo, że to ja Cię utrzymuję i należy mi się trochę szacunku. - stanęliśmy twarzą w twarz. 
~ Na prawdę? To gdzie jest jedzenie co? Skoro z Ciebie taki ojczulek to czemu o mnie nie dbasz? - zakpiłam i go wyminęłam, poczułam tylko woń alkoholu i papierosów. 
~ Tyram całymi dniami żeby nas utrzymać! - krzyknął i znowu zmierzył w moją stronę. 
~ A ja się uczę, chodzę na dodatkowe zajęcia, żeby znaleźć jakąś pracę, cokolwiek żeby uwolnić się od tej pijaczki i od Ciebie! - krzyknęłam a on w tym momencie uderzył mnie w twarz. 
~ Elissa, ja przepraszam, nie chciałem. - odpowiedział chwiejąc się w prawą stronę. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. 
~ Nie odzywaj się do mnie - pobiegłam na górę do swojego pokoju. Podeszłam do lustra, miałam rozciętą wargę. Nienawidzę go. - pomyślałam i położyłam się do łóżka. 

~ Co się tam do cholery dzieje?! - krzyknęła Annie. 
~ Nic się nie dzieje, pokłóciłem się z Elissą. 
~ Nie umiesz się nią zająć, nigdy nie umiałeś. - syknęła i wzięła kolejnego łyka jakiejś taniej wódki. 
~ Ja? To Ty całymi dniami chlejesz, opierdalasz się i nic nie robisz, żadnej pracy, kompletne zero. Jak ta dziewczyna ma być normalna skoro ma taką matkę?
~ I Ty to mówisz? Sam popatrz na siebie, może i wróciłeś z pracy, ale założę się że byłeś w barze z tymi swoimi koleżkami. - powiedziała i obróciła się na drugi bok. 

Czasami myślałem, że to może moja wina, że to wszystko się dzieje, ale ona też miała w tym swój udział, nie moja wina, że nie umiem sam wychować tej dziewczyny, nigdy nie umiałem. Chciałbym dla niej jak najlepiej ale nie potrafię. 

Następnego dnia, kiedy wstałam i podeszłam do lustra to ujrzałam wielkie limo pod moim okiem. Przecież nie mogę tak pójść do szkoły, co pomyślą inni? Wzięłam puder ze swojej kosmetyczki i starałam się jakoś zakryć ten fioletowy ślad po przemocy ojca. Starałam się jak najlepiej ale kiedy dotykałam tego to mnie strasznie bolało. Zeszłam na dół a tam doznałam szoku. Na stole stało śniadanie a przy kuchence stała matka. 
~ Co to ma być? - zapytałam podchodząc do stołu.
~ Śniadanie, specjalnie dla Ciebie zrobiłam - uśmiechnęła się i położyła na białym, obdrapanym stole talerz z naleśnikami. 
~ A skąd wzięłaś na to pieniądze? 
~ Od ojca, ale ja dzisiaj znajdę pracę, zobaczysz - usiadła do stołu. ~ Siadaj bo wystygnie. 
Usiadłam do stołu, ale dalej nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. 
~ Co masz pod okiem Elisso? 
~ Nic, przewróciłam się, to nic takiego - zaczęłam grzebać w talerzu. 
~ Nie smakuje Ci skarbie? 
~ Skarbie? Teraz jestem Twoim skarbem?
~ Zawsze byłaś - spuściła głowę w dół.
~ Nawet wtedy kiedy mnie biłaś, jak miałam 8 lat? Wtedy, kiedy leżałaś schlana na kanapie i wymiotowałaś pod siebie, bo nie miałaś sił wstać? Wtedy, kiedy puszczałaś się za kasę i okłamywałaś ojca? I wtedy, kiedy mówiłaś, że żałujesz że nie usunęłaś ciąży ze mną? Wybacz, ale nie chce mi się tego słuchać...- zabrałam torbę i wyszłam. 

Nie mogę uwierzyć, że to powiedziała, najwidoczniej te procenty wyżarły jej mózg. Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapaliłam, musiałam się uspokoić. Weszłam do szkoły, była 7.57, znalazłam klasę w której miałam lekcje i poszłam tam. 
~ Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - odpowiedziałam i nie spoglądając na nauczycielkę od matematyki poszłam do ławki.
~ Uuu, ktoś przyłożył Elissie - odezwał się blondyn, nienawidzę tego zadufanego w sobie dupka.
~ Zamkniesz mordę? - odezwałam się spoglądając na niego.
~ Halo! Ale co to za słownictwo? - skomentowała moją wypowiedź Pani Jersey.
~ Ja tylko zadałem pytanie, nie moja wina że leją ją w domu - powiedział i spojrzał na mnie pogardliwym wzrokiem.
W tym momencie nie wytrzymałam i podeszłam do niego, z całej siły uderzając go pięścią w nos. 
~ Oj przepraszam, to tylko trochę krwi na Twojej różowej koszuli, chuju. - burknęłam i wyszłam z klasy trzaskając drzwiami. 
Wyszłam ze szkoły i poszłam zapalić. Usiadłam w parku na ławce i papieros za papierosem zachłannie paliłam. 
~ Przepraszam, masz może fajkę? - powiedział chłopak o brązowych oczach i włosach. 
~ Mam, proszę bardzo - wyciągnęłam paczkę i poczęstowałam chłopaka. 
~ A mogę się do Ciebie przysiąść? - zapytał niepewnie.
~ Siadaj, ognia? - skierowałam ku niemu zapalniczkę.
~ Dziękuję. - wziął ją i odpalił papierosa. 
~ Jestem Luke - podał mi rękę.
~ Ja jestem Elissa - odpowiedziałam tym samym gestem. 
~ Co Ci się stało w oko? - wiedziałam, że o to zapyta.
~ Uderzyłam się, to nic takiego - zakryłam oko grzywką. 
~ A czemu nie jesteś w szkole? - lekko się uśmiechnął. 
~ Mam dzisiaj wolne - skłamałam. Bo przecież nie powiem, że przywaliłam chłopakowi, który naśmiewał się z tego, że biją mnie w domu czego rezultatem, jest moje podbite oko.
~ No to fajnie, a tak swoją drogą to ile masz lat? 
~ 16 a Ty? - zaciągnęłam się i powoli wypuszczając dym robiłam kółeczka. 
~ Ja mam 18, a wiesz, że wyglądasz na więcej? 
~ Serio? Mam nadzieję, że to był komplement - uśmiechnęłam się. 
~ Tak, a kolejnym będzie to, że nawet z podbitym okiem jesteś śliczna. 
~ Dziękuję, jesteś bardzo miły - pewnie było widać, że się zaczerwieniłam. ~ Wybacz, ale muszę już iść. Mam nadzieję do zobaczenia - podałam mu rękę, włożyłam słuchawki w uszy i poszłam w stronę mostu. 
Kiedy doszłam na miejsce, usiadłam na pierwszym lepszym kamieniu i zastanawiałam się, czy nauczycielka już dzwoniła do mojej matki i czy już leży zalana w trupa. 

Wróciłam ze sklepu, kupiłam sobie wódkę..wiem że miałam znaleźć pracę i się zmienić, ale ja tak nie potrafię, to jest silniejsze ode mnie. Kiedy miałam wziąć pierwszego łyka zadzwonił telefon. 
~ Witam, czy Pani córka jest w domu? ~ Nie, powinna być w szkole.
~ Ale jej nie ma, przyszła na 8 ale była mała sprzeczka pomiędzy nią a jej klasowym kolegą i wyszła. 
~ Jaka sprzeczka? 
~ Chłopak wyśmiewał się, że biją Elissę w domu, ona się zdenerwowała i uderzyła chłopaka, tak że poszła mu krew z nosa. 
~ Co Pani mówi?! A gdzie jest Elissa?
~ Myślałam, że wróciła do domu, w szkole jej nie ma. - burknęła wychowawczyni  Elissy.
~ Ja ją znajdę, dziękuję za telefon - rozłączyłam się. 
Odstawiłam butelkę i wybiegłam z domu w poszukiwani mojej córki. 

W sumie, to mogłabym się czegoś napić - powiedziałam sama do siebie. Poszłam do pierwszego lepszego sklepiku osiedlowego i poprosiłam najtańszą wódkę jaką mieli. Kobieta lekko się zawahała ale w końcu sprzedała mi. Wzięłam pierwszego, drugiego, trzeciego łyka. Kiedy zobaczyłam, że już niczego nie ma, ledwo na nogach wróciłam do domu. Moja matka tam siedziała, tak jakby na mnie czekała. 
~ Gdzieś Ty była?! - krzyknęła.
~ W dupie - burknęłam prawie się przewracając.
~ Jak Ty wyglądasz? Coś Ty z sobą zrobiła?
~ To co robisz Ty każdego dnia, popatrz sobie, już wiesz jak wyglądasz w moich oczach...żałośnie. - syknęłam i zwymiotowałam na podłogę. 
~ Marsz na górę młoda damo! - odkrzyknęła i zalała się łzami.
~ Prawda boli? Heh, cóż za ironia...przeszkadza Ci to jak wyglądam, ale kiedy Ty jesteś schlana to jest dobrze? Że nie mogę tutaj nikogo zaprosić, bo się wstydzę Ciebie? Tego, że łażę z podbitym okiem i to nie przez wypadek, ale przez ojca który zeszłego wieczoru mi przywalił? Ale Ciebie nie było, bo spałaś zalana w cztery dupy. A nie, Ciebie nigdy nie ma...



Tumblr_maqsuv8l3u1rdcywco1_500_large

4 komentarze:

  1. o_O misiek! jestem w szoku :D
    nie spodziewałam się takiego obrotu strawy..
    wyczuwam, że to opowiadanie będzie genialne ^^
    i wydarzenia w dalszych rozdziałach stoją pod znakiem zapytania więc czekam na wytwory twojej inwencji twórczej :D
    oby tak dalej ; **

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Elissa.
    Ale ciekawe się robi coraz bardziej.
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. I co Ci mam powiedzieć? Po pierwsze jestem zaskoczony tym, że zebrałaś się w sobie i postanowiłaś napisać coś, co nie jest zamknięte w obrębie Amerykańskiego boys band'u i zechciało Ci się napisać coś wykraczającego poza Twoje... em... chęci pisania. Nie wiem czy mnie zrozumiesz ale to jest naprawdę duży krok, oby tak dalej. Pozdrawiam. BANG!

    OdpowiedzUsuń
  4. O kobieto! Ale mnie zaskoczyłaś, nie spodziewałam się, że dziewczyna która pisze o One Direction może napisać coś takiego...myliłam się i to bardzo. Jestem ciekawa jak dalej potoczy się życie Elissy. :)

    ~ Jessie.

    OdpowiedzUsuń