czwartek, 24 stycznia 2013


Kiedyś będzie lepiej.

~ Nie mów tak, proszę. - schowała twarz w dłoniach. 
~ Bo Cie to boli? Nie przestanę tak mówić, do póki nie zmienisz się! Za każdym razem, kiedy mnie krzywdzisz robię sobie to! - pokazałam jej mój nadgarstek od wewnętrznej strony, a tam blizny.
~ Elisso, ja nie wiedziałam..kochanie proszę Cię. - wybuchła płaczem.
~ Nie wiedziałaś? To chyba jesteś głupia i ślepa! Chciałabym, żeby kiedyś było lepiej, żebyśmy jak normalna rodzina usiedli do stołu, takiego nowego. Zjedli porządny obiad, porozmawiali. Ale tak się nie da, bo ojciec całymi dniami jest w pracy, albo chleje. Ty tak samo..zero jakiegokolwiek zainteresowania. 
~ Ja postaram się zmienić, zobaczysz, zrobię dla Ciebie wszystko. - podeszła by mnie przytulić.
~ Nie dotykaj mnie, nie zmienisz się, wiesz ile razy ja to słyszałam? - powiedziałam pogardliwie i poszłam do swojego pokoju.

Siedziałam tam resztę dnia, do póki nie wrócił ojciec. 

~ Gdzie ta mała gówniara?! - krzyczał na całe mieszkanie podpitym głosem.
~ W swoim pokoju, daj jej spokój. 
~ A to, że uderzyła chłopca ze swojej klasy to nic?! - krzyczał jak opętany. 
~ Jak jej przywaliłeś, to jej dogryzali! - krzyknęła i wyszła z domu.
 
Słyszałam cały czas tą kłótnię, ale lałam na to bo tak było codziennie, nawet o jakieś głupoty. Siedząc w pokoju i słuchając Coldplay to pokoju wszedł ojciec. Podszedł do mnie i zaczął się do mnie dobierać.
~ Puść mnie! - krzyczałam i odpychałam go. Po kilku minutach szarpaniny kopnęłam go z całej siły w krocze i wybiegłam z domu, widziałam tylko jak skulił się i upadł na podłogę. Nie wiedziałam gdzie mam iść, co ze sobą zrobić, po prostu chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Poszłam na ławeczkę na której spotkałam wtedy Luke'a, siedziałam tam przez przynajmniej 3 godziny, aż zauważyłam z oddali zbliżającego się chłopaka. 
~ Cześć! - ucieszył się na mój widok. ~ Co tutaj robisz? - zapytał zaciekawiony.
~ Przyszłam posiedzieć, porozmyślać. - odpowiedziałam.
~ A nad czym, jeśli można wiedzieć? 
~ O moim życiu, o otaczających mnie ludziach. O tym, że życie to dziwka i puszcza się po kątach. - uśmiechnęłam się. Momentalnie na jego buzi pojawił się również uśmiech. 
~ A tak naprawdę, to co się dzieje? Chłopak? Przyjaciółka? Rodzice? 
~ Chłopaka nie mam, przyjaciół też nie, nikt w sumie się do mnie nie odzywa z wyjątkiem Ciebie a o rodzicach nie chcę mówić. - skierowałam głowę w drugą stronę, by nie widział moich łez.
~ Hej, no. Musisz być silna, nie pokazuj słabości, po prostu znajdź siłę w sobie, by zrobić to co zawsze chciałaś. Nie możesz się poddać, pokazać tym wszystkim ludziom, że mają nad Tobą przewagę.
~ Zrobić to co zawsze chciałam? Dobrze, już wiem co. Dziękuję Ci bardzo, za pomoc. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go na pożegnanie. Poszłam do domu, pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Napisałam krótki list i sięgnęłam po żyletkę. Jeszcze chwilę zastanawiałam się nad tym, czy rzeczywiście chcę to zrobić. Przyłożyłam kawałek metalu do ręki i jednym szybkim ruchem na podłodze pojawiła się plama krwi. Rana była ogromna, coraz więcej krwi..aż w końcu zemdlałam, z nadzieją, że to koniec. 

Kiedy Elissa była w pokoju, wiedziałam, że coś się stało. Było za cicho, zero jakiekolwiek znaku życia. Poszłam na górę i pociągnęłam za klamkę, ale drzwi były zamknięte od wewnątrz. Szarpałam i szarpałam ale nic. Zadzwoniłam na policję a oni w mgnieniu oka przybyli i wyważyli drzwi. To co tam zobaczyłam, to jakiś koszmar. Moja mała córeczka leżała w kałuży krwi, z wielką raną na nadgarstku od wewnętrznej strony. Chwilę potem przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala. Policjanci zabrali mojego męża na izbę wytrzeźwień. Na łóżku leżał list, a na nim było napisane *Do mamy* bez większego zastanowienia otworzyłam go. A jego treść brzmiała tak. 
 
Jeśli to czytasz, to znaczy, że zrobiłam to co zawsze chciałam.
Nie wiń się za to...chociaż to też Twoja wina.
Chciałam żyć normalnie, mieć normalną rodzinę, ale tak się nie dało.
Z każdym dniem ze mną było coraz gorzej. Moja psychika siadała z każdym dniem.
A to wszystko, przez ludzi których tak kocham i na których mi zależy.
Mam nadzieję, że nigdy się nie obudzę, że uwolnię sie od tego świata ciągłych kłamstw.
Od bólu który mi towarzyszy każdego dnia, nieustannie dzień w dzień.
Oby to był mój czas, który ja sama sobie wyznaczyłam, nareszcie.
W końcu się odważyłam zrobić to co zawsze chciałam, po prostu jestem z siebie dumna.
Dziękuję, że byłaś, kocham Cię.
 
Kiedy to przeczytałam, to myślałam, że zaraz padnę. Miałam taką ochotę coś rozwalić, czułam taki gniew, że to przez mnie. Modliłam się, żeby lekarze odratowali Elissę. Bym mogła naprawić to, co zniszczyłam.


Tumblr_mh1a1y8aax1s0tacso1_500_large

2 komentarze:

  1. łooooo kochana ^^
    zapowiada sie nieźle.. tyle pytań mi sie teraz nasuwa że to jakaś masakra :D ale nie wierze że chciałaś uśmiercić bohaterke na starcie xD
    jestem ciekawa jak to sobie wszystko wymyśliłaś, ale masz racje jest o wiele inny od pozostałych twoich opowiadań.. nawet sam slyt pisania jest nieco inny co mi sie podoba
    do następnego ! : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz, masz bardzo duży talent, styl pisania w tej historii a w dwóch pozostałych opowiadaniach jest zupełnie inny. Bardzo lubię jak piszesz i mogłabym czytać to bez końca. Czekam na kolejną część. Pozdrawiam. (:

    ~ Jessie.

    OdpowiedzUsuń