poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wszystko zaczniemy od nowa.

~ Zaczekaj! - złapał mnie za nadgarstek i do siebie przyciągnął. ~ Za kilka dni wylatuję do Kanady, do rodziny i pomyślałem, że mogłabyś polecieć ze mną, chciałem wszystko zacząć od nowa. ~ lekko się uśmiechnął, widać było, że był strasznie zakłopotany.
~ Ale ja nie mam pieniędzy na bilet, na pobyt tam. - podrapałam się po karku. 
~ To nie ma znaczenia, ja wszystko załatwię, tylko powiedz czy chcesz. - słodko się uśmiechnął i odgarnął kosmyk, który co chwila zsuwał mi się na twarz. 
~ Oczywiście, że chcę. ~ Przytuliłam go bardzo mocno po czym zmierzyłam w kierunku domu. Byłam tam po jakiś 15 minutach.
~ Jestem! - krzyknęłam i zaczęłam ściągać buty. 
~ Gdzie byłaś tak długo? ~ zapytał ojciec.
~ Mówiłam, że idę się przejść. ~ przewróciłam oczami. 
~ A z kim to tak łazisz, hm? ~ wziął łyka jakiegoś taniego wina. 
~ Muszę z wami o czymś porozmawiać. ~ przysiadłam na kanapie. 
~ O czym? ~ oboje pojawili się w pomieszczeniu.
~ Luke chce zabrać mnie ze sobą do Kanady, do swojej rodziny. ~ uśmiechnęłam się lekko w obawie na ich reakcję. 
~ Chyba żartujesz sobie, nie mamy pieniędzy na takie dyrdymały. ~ zakpił.
~ Ale wszystko jest załatwione, wystarczy, że się spakuję. 
~ Wiesz co, rób co chcesz, to Twoje życie. ~ pokręcił głową i poszedł do kuchni.
~ To mogę? ~ zwróciłam się do mamy.
~ Pewnie, że możesz. ~ Przytuliła mnie. 
Pobiegłam na górę, wzięłam telefon do ręki i napisałam sms'a do Luke'a. Wylot był pojutrze, Bóg dał mi szanse na nowe, lepsze życie. 

*Dzień wylotu* 
~ Wszystko masz? ~ zapytał Luke siadając obok mnie na lotnisku, czekaliśmy na odprawę.
~ Raczej tak. ~ uśmiechnęłam się szeroko.
~ Boisz się lotu? ~ zaśmiał się na co ja odpowiedziałam tym samym.
~ Wiesz, pierwszy raz lecę i jakieś tam obawy są. ~ wystawiłam mu język. 
~ Zobaczysz, że będzie dobrze. ~ objął mnie ramieniem.
Kilkanaście minut później siedzieliśmy już w samolocie. Moje obawy co do lotu się nie sprawdziły, przez połowę drogi spałam a reszta zleciała na rozmowach z Luke'm, tak bardzo się cieszyłam, że wszystko zacznę od nowa. Na miejscu przywitała nas ciocia i wujek chłopaka. Przyznam, że bardzo fajni ludzie. Kiedy weszłam do ich domu to zamarłam. Był cudowny, wielki, pełno miejsca, cudownie urządzony i ozdobiony. Po prostu pałac. Pokazali mi pokój, w którym będę mieszkać, od razu się rozpakowałam i zeszłam na kolację, którą przyrządziła Jenny, ciocia Luke'a.
~ A wy jesteście parą? ~ zagaiła. 
~ Nie, nie ~ zaśmiałam się. ~ Luke to mój przyjaciel. ~ uśmiechnęłam się. 
~ Myślałam, że chłopaczyna trafił wreszcie na normalną dziewczynę. ~ zaśmiała się.
~ Dziękuję? ~ uśmiechnęłam się i wzięłam łyka zielonej herbaty. Widać było, że Luke sie zestresował, po chwili jego buzia cała zrobiła się czerwona. 
~ Luke, czemu się zawstydziłeś? Przecież to normalny temat. ~ spojrzał na niego Ben, jego wujek.
~ Taki średni temat do kolacji. ~ spiorunował go wzrokiem. 
~ Co jak co, ale pewnie jesteście zmęczeni podróżą, odpocznijcie a jutro będziemy rozmawiać. ~ kobieta posłała mi ciepły uśmiech i zniknęła z brudnymi naczyniami w kuchni.
~ Racja, ja pójdę już. ~ przytuliłam Luke'a, pożegnałam się z Ben'em i poszłam na górę do "swojego" pokoju. Wstąpiłam do łazienki, umyłam się, ogarnęłam i wleciałam prosto do łóżka. Drzemiąc usłyszałam pukanie. 
~ Tak? ~ zapytałam pół przytomna.
~ Możemy pogadać przez chwilę? ~ wyszeptał głos zza drzwi, wiedziałam, że to Luke.
~ Wchodź. ~ podniosłam się do pozycji pół - siedzącej.
~ Przepraszam za ciocię i wujka. ~ zaczął po czym usiadł na łóżku.
~ Przecież nie masz za co, mogliśmy się spodziewać takich pytań. ~ zaśmiałam się.
~ Ale wiesz, ja im mówiłem, że my tylko się przyjaźnimy, ale nie...oni muszą wtrącić swoje trzy grosze. ~ parsknął śmiechem.
~ Tak czy siak, nic się nie stało i naprawdę nie masz się co denerwować. ~ zachichotałam.
~ Dobra w takim razie znikam, na pewno jesteś zmęczona więc śpij dobrze. ~ pocałował mnie w głowę i wyszedł. Zsunęłam się na dół, wtuliłam w poduszkę i zasnęłam. 
Następnego dnia obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. 
~ Elissa, wstawaj śniadanie. ~ Powiedział Luke słodkim głosikiem po czym zszedł na dół, słyszałam jak skrzypią schody. Opornie wstałam z łóżka, nałożyłam kapcie i powędrowałam do łazienki. Ogarnęłam się co by nie wystraszyć mieszkańców domu, ubrałam i zeszłam na śniadanie. Już od schodów pięknie pachniało.
~ Smacznego. ~ uśmiechnęła się Jenny podając mi talerz z masą naleśników z syropem klonowym. 
~ Dziękuję bardzo. ~ odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam zajadać, po chwili dołączył do nas Luke.
~ Jakie plany na dzisiaj? ~ zapytał Ben unosząc zza gazety wzrok na chłopaka. 
~ Zabieram dzisiaj Elissę do wyjątkowego miejsca. ~ wyszczerzył się ukazując rząd białych zębów. 
~ Do jakiego? ~ spojrzałam na niego upijając sok pomarańczowy.
~ A zobaczysz, niespodzianka. ~ uśmiechnął się po czym zaczął jeść śniadanie. 
Godzinę później razem z Luke'm byliśmy w drodze do tego tajemniczego miejsca o którym mówił. Droga była prosta, przez park a następnie prosto koło sklepów. Po chwili doszliśmy do wielkiego budynku, miał kolor przypalanej cegły, robił wrażenie. 
~ Co tutaj robimy? ~ zapytałam przechodząc przez monstrualne drzwi.
~ Jesteśmy tutaj, by tańczyć. ~ uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.
~ Ale ja nie umiem tańczyć. ~ zaśmiałam się po czym lekko walnęłam go w ramię.
~ Nauczysz się. ~ włączył muzykę i zaczął tańczyć.
Nigdy nie widziałam, by ktoś poruszał się z gracją i takim wyczuciem, nie wiedziałam że taniec, to jego pasja. Siedziałam na podłodze pod wielkim lustrem i z zaciekawieniem mu się przyglądałam. 
~ Teraz Ty. ~ pociągnął mnie za rękę i pokazywał różne ruchy. ~ Z czasem sama będziesz tańczyć, po prostu usłyszysz muzykę i taniec poleci z serca. ~ uśmiechnął się po czym zaczął mnie obserwować. 
Pewnie wyglądałam jak niezdara poruszając się po parkiecie ale w tamtym momencie nie miało to dla mnie większego znaczenia. Wsłuchałam się w muzykę i dałam swojemu sercu popłynąć. Kiedy skończyłam jego mina była nie do opisania. Patrzył na mnie jakby zobaczył Michaela Jacksona w akcji.
~ Co tak patrzysz? ~ zaśmiałam się.
~ I Ty mi mówisz, że nie umiesz tańczyć? ~ zaczął się śmiać. ~ W tym miejscu o 18 za tydzień jest casting do filmu, mogłabyś przyjść, nauczę Cię tego i owego. ~ wziął łyka wody.
~ No nie wiem czy to dobry pomysł..może lepiej by było jak Ty byś spróbował? 
~ To może razem spróbujemy? ~ uniósł brew.
~ Skoro tak, to idę na to. ~ wyszczerzyłam się i zmęczona zsunęłam się po ścianie na podłogę. 

Po bardzo długim czasie jest, przepraszam, że tak długo, miłego czytania. 

Niiiiight | via Facebook

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz